Dzisiaj trzeci dzień, idziemy ścieżką nad Reglami
Wacek tym razem nie idzie z „biegaczami”.
Lecz z grupą, której celem jest wyłącznie relaks,
Podziwianie przyrody i odpoczynek raz po raz.
Ten najlepszy przewodnik, na co dzień skromny
Tym razem mówi ” niech nikt nie zapomni,
Że ten szlak i piękne widoki jesienne
Zostały wybrane właśnie przeze mnie”.
Tak Wacek odpowiedział naszym westchnieniom,
Kiedy patrzyliśmy jak kolory się mienią.
Zielony z brązowym, żółtym i rudawy
Na tle białym, w jakie przebrały się skały.
W ogóle Wacek był bardzo pogodny,
Uśmiechnięty i w kontaktach niezwykle łagodny.
A prowadził nas spokojnie idąc na początku,
Oglądał się często czy na tyłach jest w porządku.
Grupę zamykał Jurek, a wynikało to z tego,
Że Wacek podzielił się funkcją z kolegą.
Ta postawa kolegów i ich troska
Miały taki powód, że trasa nie była prosta.
Mało forsowna, ale wymagająca sprawności,
Gdyż prowadziła zboczem na dużej wysokości.
Były na zboczu schody i zawiłe zakręty,
Co jakiś czas dawano sygnał: idę za wami tędy.
Ps. Wychwalając Wacka to aż się prosi
Wspomnieć o tym jak obsługuje gości:
Na stołówce po posiłkach podchodzi do stolika
„Czy może zabrać talerze” – grzecznie pyta.
A skoro jestem już przy kadzeniu
Nie może ulec zapomnieniu
Że ta udana wycieczka do Zakopanego
Ma matkę, mówi się, że ojca swojego.
Marysieńkę, naszą kierowniczkę,
Która na tym polu ma zasługi liczne.
Bo swoje marzenia, każdy na swą miarę
Spełniliśmy, czekając na to sezonów w parę.
Żeby podziwiać świat z tatrzańskich szczytów
Także przez niezaprawionych turystów
Trzeba słonecznej pogody i taka była.
W dodatku niemal letnia aura nam się trafiła.
Zosia, seniorka, nawet klika lat musiała czekać
By w stroju retro, czyli w spódnicy dreptać
Z Kasprowego przez Przełęcz pod Kopą
I zejść na dół do Zakopanego przed nocą.
Byli z nami także bardzo młodzi
Jasio, Antek i Kuba; każdy od lat chodzi.
I po raz pierwszy Michalinka
Dziewięcioletnia dziewczynka.
Michalinka w charakterze przewodnika
Pilnowała i liczyła, czy ktoś nie znika.
Jasio i Antek pobili rekord życiowy
Szli szlakiem na wysokości 2000 metrowej.
A Kuba gimnazjalista, więc nieco starszy,
Czerwone Wierchy przeszedł szybkim marszem.
Wieczory były z poezją przeplataną śpiewem,
I Włodka gitary odzewem.
Z testami na inteligencję, czyli skojarzenia
I z pytaniami o górach; też wymagały myślenia.
Udało nam się jeszcze być ze Sznajderkami
Pod nepalskimi szczytami.
I kibicować Biało – Czerwonym
W meczu z Niemcami, sukcesem zwieńczonym.
Tę relację dedykuję także Ani, która dziś rano
Myślała, dlaczego moich rymów nie było dawno.
Powiedziała mi o tym na szlaku,
Kiedy nie mogła oderwać wzroku
Od tych drzew poukładanych w barwne plamy
I od podnóża, gdzie rozłożone jest Zakopane.
Od widocznych na horyzoncie Babiej i Pilska
I od Sarniej, która była tuż blisko.
Ta troska Ani i wrażenia z trzech dni
Wskrzesiły we mnie, do rymowania, trochę sił.
Więc przystąpiłam do pracy niezwłocznie,
Aby w rymach niektóre z nich zachować i uwidocznić.
Zakopane 13.10.2014
*Joanna Fil*
Dodaj komentarz